Od listopada przez kilka miesięcy eksplorowałam swoje mieszkanie. Jest ono częścią życia codziennego, ale w zależności od oświetlenia można postrzegać go na różne sposoby. Robiłam zdjęcia ludziom, jedzeniu, światłom oraz cieniom.
Od listopada przez kilka miesięcy eksplorowałam swoje mieszkanie. Jest ono częścią życia codziennego, ale w zależności od oświetlenia można postrzegać go na różne sposoby. Robiłam zdjęcia ludziom, jedzeniu, światłom oraz cieniom. Zmieniałam perspektywę, żeby, jak bohater Robina Williamsa w Stowarzyszeniu umarłych poetów, zobaczyć zwykłe rzeczy inaczej. Robiłam bałaganiarskie zdjęcia, ale potem je odrzuciłam - w życiu i tak jest za dużo chaosu. Wybrałam te bardziej sterylne, fragmentowe. Uważam, że każdy znajdzie coś znajomego - czy to sama żarówka bez żyrandola, czy gniazdko albo splątane świąteczne światełka.